Kroniki Nomady

Fantastyka to nie tylko naiwe bajeczki. To też poważne, zakrawające na filozofię rozmyślania. I to chcę wam pokazać: bo fantastyka to gimnastyka dla naszej wyobraźni i naszego rozumu.

Kwiat paproci, Dominik Sokołowski

Kwiat paproci (Kroniki arkadyjskie #1) - Dominik Sokołowski
Tytuł: Kwiat paproci
Autor: Dominik Sokołowski
Cykl Wydawniczy: Kroniki Arkadyjskie, t.1
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 25. 07. 2012
Ilość stron: 400
Moja ocena: 4/6

 

Udanych polskich debiutów na polu fantasy ostatnimi czasy jest zatrważająco mało. Gdy już coś się ukazuje to jest mniej lub bardziej udaną wariacją wokół ciągle popularnego paranormal romance, tak jakby klasyczne fantasy poszło w odstawkę, a publika spragniona była jedynie miłosnych historii okraszonych średnio udanymi elementami fantastycznymi. A i starsze pozycje, które wyszły spod pióra naszych rodzimych pisarzy, rzadko kiedy porażają nowatorskim operowaniem na tym schematycznym gatunku, przeważnie skupiając się na dostarczeniu odbiorcy kilku godzin rozrywki. I o ile od miłosnych perypetii nastolatków trzymam się z daleka, o tyle z uporem maniaka poszukuję przyjemnego, ale nie głupiego fantasy, opatrzonego swojsko brzmiącym nazwiskiem. Nadzieja na taki twór pojawiła się z okazji premiery Kwiatu paproci, autorstwa Dominika Sokołowskiego: dobrą lekturę zdawały się zapowiadać zarówno blurby, jak i sama biografia autora. Pierwszy tom Kronik Arkadyjskich zasadniczo spełnił moje oczekiwania, lecz nie zrobił tego całkowicie.

 

Historia opowiedziana nam przez Dominika Sokołowskiego skupia się na losach trójki młodych ludzi: Isaakiosa, następcy tronu dążącego do odzyskania należnej mu pozycji, Iliasa, pragnącego pomścić śmierć swej żony i nienarodzonego dziedzica oraz Michelle, niegdysiejszej żebraczki wyszkolonej przez inkwizycję do inwigilowania podejrzanych o herezję członków wyższych sfer. Każdemu z tych wątków autor poświęca osobne rozdziały, losy bohaterów w pewnym stopniu się splatają, jednak ich historie tworzą odrębne całości, głownie ze względu na całkowicie różne cele, kierujące wymienionymi wyżej postaciami. W książce przewija się również tłum przeróżnych magicznych stworzeń i bóstw znanych z wielu religii i mitologii. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że świat cesarstwa Arkadyjskiego wręcz ocieka nadprzyrodzonością, a elementy fantastycznie stanowią jedną z najlepszych cech tej powieści, jednak rodzaj zaprezentowanych stworów czy magii nie każdemu czytelnikowi przypadnie do gustu.

 

Pierwszym, na co należy zwrócić uwagę przy lekturze Kwiatu paproci jest wyraźna fascynacja autora klasycznymi grami RPG: przygody bohaterów, spotykane na ich drodze zagadki, pułapki czy przeciwnicy zachowują cechy znane nam z gier, w których klawiaturę i myszkę zastępowała kartka papieru i kilka wielościennych kostek. Nawet czary jednego ze spotkanych po drodze magów do złudzenia przypominają te, które w swoim arsenale miewają czarodzieje ze świata D&D, zarówno pod względem ich wyglądu jak i techniki przygotowywania. O samej mechanice magii dowiadujemy się niewiele, jednak dla tych, którzy spędzili noce na wędrówkach po krainach „lochów i smoków” wiele faktów będzie zdawać się oczywistych. Co więcej, niektóre zwroty akcji wyglądają jak żywcem wzięte z sesji RPG: los chwilami bywa aż nazbyt kapryśny, zupełnie jakby gracz podczas konkretnej akcji wyrzucił krytyczną liczbę oczek. Podobne analogie znajdziemy również w opisach scen walki, czy wyglądu i zachowania istot nie-ludzkich. I właśnie to nasycenie klimatem gier fabularnych może być elementem najbardziej odrzucającym niektórych czytelników, a już zwłaszcza tych, którzy nie darzą sympatią takich systemów i całej otoczki z nimi związanych, a do tego z pewnością można zaliczyć swoistą questowość poszczególnych fragmentów książki.

 

Niestety, o samych bohaterach zbyt wiele powiedzieć nie można, gdyż w dużej mierze ich perypetie stanowią jedynie tło dla głównego, metafizycznego wątku i stworzonego przez Dominika Sokołowskiego uniwersum. Mimo wielkich aspiracji, błękitnej krwi czy specjalistycznego szkolenia, pozostają oni pionkami w grze, której nie dość, że reguł nie znają, to dodatkowo o samej rozgrywce nie mają pojęcia. Jedynym, co może tłumaczyć ich nieprzemyślane zachowania jest stosunkowo młody wiek, lecz argument ten nie we wszystkich sytuacjach jest wystarczający. Istnieje również obawa, że gdy nasi protagoniści bardziej namacalnie splotą swoje losy, powstanie z nich drużyna do bólu przewidywalna, podobna nieco do tej, z którą mieliśmy do czynienia w Siedmiu Zwierzętach Rajlegu Nika Pierumowa: tam dwa pierwsze tomy skupiały się kolejno na Ternie i Aliedorze, by w zakończeniu cyklu ta druga straciła na znaczeniu, przysłonięta misją Terna. Pozostaje nam pytanie, który z bohaterów Kwiatu paproci zdetronizuje całą trójkę, i czy uda się Sokołowskiemu taki zabieg przeprowadzić w miarę bezboleśnie. Ale o tym przekonamy się dopiero w będącym w przygotowaniu Adamantowym Mieczu.

 

Kwiat paproci nie jest z pewnością wydarzeniem na wielką skalę w polskim fantasy, co nie oznacza, że jest to książka zła. Powiedziałabym raczej, że pierwszy tom Kronik Arkadyjskich prezentuje się dobrze na gruncie współczesnej rozrywkowej fantasy czerpiącej inspirację z papierowych gier fabularnych i najpopularniejszych mitologii. A gdy dodatkowo z łezką w oku wspominacie batalie nad kartką papieru, przed oczami macie ryciny i opisy stworów z D&D i chcecie poczytać swoisty zapis z nietuzinkowej sesji RPG, to ta książka sprawi wam wiele radości (jak choćby podczas wyłapywania RPGowych „smaczków”). I chociażby ze względu na to polecam Kwiat paproci, żywiąc cichą nadzieję na kontynuację o nieco wyższym artystycznym levelu.

 

Źródło materiału: http://www.literatura.unreal-fantasy.pl/888/a/kwiat-paproci.html